Z uwagi na fakt, że „Nie czas umierać” to ostatni film Daniela Craiga w roli Jamesa Bonda, reżyser Cary Joji Fukunaga bardzo chciał zawrzeć w filmie coś wyjątkowego. Wspólnie z koordynatorem kaskaderów Olivierem Schneiderem zaplanowali choreografię niespełna trzy minutowej sekwencji, w której Bond wspina się po schodach z karabinem w dłoni, ściągając złoli jednego po drugim nabojami, granatami czy tłukąc im kręgosłup o schody. „Brutalne schody”, bo tak między sobą nazywali tę scenę, została zaprojektowana tak, aby można ją było nakręcić jako jedno, nieprzerwane ujęcie.
Wyszło to naprawdę nieźle, ale największą ciekawostką jest fakt, że Fukunaga początkowo napisał kilka scen pod „jedno ujęcie” i w książce „No Time To Die: The Making of The Film” przyznaje, że gdyby mógł to nakręciłby ich tu dziesięć – w tym całą sekwencję na Kubie…
„Im mniej tniesz tym większe to robi wrażenie” dodaje operator zdjęć Linus Sandgren. Zgadzam się w 100%. Wielka szkoda, że skończyło się to tylko jedną tego typu sceną…
Ps. „Brutalne schody” zostały nakręcone tak naprawdę w czterech ujęciach a następnie sprytnie połączono je cyfrowo.
