Pomijając już opinie na temat samych filmów, warto przyjrzeć się metamorfozie jaką przechodzi Bond Craiga przez wszystkie cztery części. Od nieokrzesanego, początkującego szpiega w Casino, przez żądnego zemsty twardziela w Quantum, powoli odnajdującego swoje prawdziwe Ja w SKYFALL, aż po pełnego klasy Agenta Jej Królewskiej Mości, jakiego wszyscy bardzo dobrze znamy w SPECTRE. Gracja z jaką porusza się po meksykańskich gzymsach w perfekcyjnie leżącym stroju od Toma Forda, każe zapomnieć o tym, że kiedyś został określony w pociągu zmierzającym do Czarnogóry jako gość, który nosi garnitur ze wzgardą.
To Bond. James Bond.
I to pełną gębą.